środa, 30 lipca 2014

Open'er 2014.





Choć myślałam, że ten moment nadejdzie znacznie później, sama spowalniałam go jak mogłam, przecież przerabianie i oglądanie zdjęć z Sopotu sprawiało tak wiele radości i pozwalało od nowa przeżyć chwile z najbardziej oddalonych zakątków mojego umysłu. Mogłabym patrzeć na zdjęcia fal, na próby zatrzymania ich delikatności, na lazurowy kolor, lekko błękitny. Raz przypominały koty, raz płytę Joy Division.

Czas, od którego morze zahipnotyzowało mnie i razem z nutami gitary Andrew przeniosło do innej rzeczywistości, gdzie dnie łączyły się ze sobą, noce rozjaśniały światła mainstagu; dopóki nie spojrzało się w niebo, gdzie rogalik zachowywał się zdecydowanie bardziej statecznie niż tłum na Foals. Gwiazdy spełniały marzenia, gdy godzinę przez Jackiem leżałyśmy na trawach Babich Dołów, słuchając akustycznej gitary Bena. Tęsknie za poranną bryzą, za świeżym powietrzem, za widokiem Grand Hotelu, spacerami, zakupami, śniadaniami na werandzie, wczesnymi pobudkami, późnymi powrotami, wtedy, kiedy pociąg pełen był Openerowiczów, a w Sopocie żyły jedynie koty i latarnie.

Tym samym dziękuję za wspólnie zjedzone rogaliki z czekoladą, za łamanie barier (nie)śmiałości, za przebyte kilometry, nakarmione mewy, przeskakane piosenki. Do tej pory mam łzy w oczach, gdy przypomnę sobie pizzę na plaży, poznanie Mariuszów, godziny w parku, zachody słońca, spalone uszy Klaudii, śpiewanie piosenek, których nie znamy, tańczenie z Oceaną i balsowanie do Pusha T.  Tobie Sim, dziękuję, że tam w ogóle byłyśmy, bo to Ty rok temu wprowadziłaś tę tradycję, która będzie trwała aż całkiem osiwiejemy i zmarszczki nie pozwolą nam już świecić uśmechami do wokalistów! Tobie mogłam podać niecenzuralny plakat dla Kyla, z Tobą najlepiej siedzi się pod plażowym parasolem na środku Sopotu i walczy o pierwszorzędne widoki. I jestem Ci winna Lisztomanię! 
Zwięźle i krótko, dziękuję za wszystko! 

Czekam na kolejny kubek ze starbucksa, pełen muszli, piachu i piór. 





























Brak komentarzy:

Prześlij komentarz